Na potrzeby niniejszego artykułu pomijam powody, które decydują o potrzebie skorzystania z opcji zamieszkania w konkretnym mieście. Może to być praca, sytuacja życiowa, cokolwiek. Powód jest w tym wypadku sprawą drugorzędną, zajmiemy się tylko liczeniem wydawanych pieniędzy, na które przecież ciężko pracujemy. Miejscem akcji będą Mysłowice, miasto na prawach powiatu w południowej Polsce, na historycznym Górnym Śląsku, w ziemi pszczyńskiej i województwie śląskim. Potrzebujemy znaleźć sobie własny kąt w tym mieście na czas… nie wiemy jaki. I tu się pojawia pierwszy problem – właściciele mieszkań chcą podpisać z nami umowę na minimum rok, czasem uda się ich przekonać, żeby umowa była na 6 miesięcy. Jeśli naprawdę nie wiemy czy sytuacja, która powoduje, że musimy mieszkać w Mysłowicach nie ustanie po miesiącu, dwóch czy trzech, może się okazać, że będziemy płacić przez pół roku za mieszkanie wykorzystywane przez miesiąc, bo tak stanowi umowa. W hostelu sprawa jest prosta – ile mieszkasz, za tyle płacisz. Przyjmijmy jednak, że trafiliśmy na idealnego właściciela mieszkania, który podpisuje z nami umowę na czas nieokreślony, bez minimalnego terminu wypowiedzenia i mieszkanie jest dostępne na już (co się niezwykle rzadko zdarza, a w hostelu jest normą). Najtańsze mieszkaniem w Mysłowicach, jakie udało się znaleźć kosztowało 1.000 zł miesięcznie. Mało! To tylko 1.000 zł! Prawda, tyle tylko, że jest to wyłącznie kwota odstępnego płaconego co miesiąc właścicielowi. Jak się wczytamy w ofertę, okazuje się, że dodatkowo minimalny czynsz dla jednej osoby wynosi 210 zł miesięcznie (za C.O., za wywóz śmieci itd.), czyli mówimy już o kwocie 1.210 zł miesięcznie. To jeszcze nie tragedia, ale koszty się na tym nie kończą. Dodatkowo zapłacimy za:
- każdy litr wody – około 50 zł / miesiąc przy przeciętnym użytkowaniu,
- każdy metr sześcienny gazu – około 20 zł / miesiąc przy przeciętnym użytkowaniu,
- każdą kilowatogodzinę prądu – około 70 zł / miesiąc przy przeciętnym użytkowaniu.
Żyjąc w miarę oszczędnie doszliśmy do kwoty 1.350 zł / miesiąc nie licząc Internetu, bo tu widełki cenowe są ogromne. Do tej kwoty doliczmy na start kaucję w tej samej wysokości (nikt nam nie wynajmie mieszkania bez kaucji, zwykle bezzwrotnej, bo przy zwrocie mieszkania właściciel dwoi się i troi, by tylko wykazać, że stan mieszkania uległ pogorszeniu o wartość naszej kaucji).
A jak to wygląda w hostelu?
Pakiet na 30 dni kosztuje 810 zł (na podstawie danych z http://noclegi-myslowice.pl) i jest to całkowity koszt pobytu, bo:
Kaucja – 0 zł
Czynsz – 0 zł
Opłaty za prąd – 0 zł,
Opłaty za wodę – 0 zł
Opłaty za gaz – 0 zł
Internet – 0 zł
810 zł / miesiąc to całkowity miesięczny koszt pobytu w lokalu mieszkalnym, w którym ktoś sprząta i dba o dobry stan techniczny pomieszczeń i urządzeń. Nie jesteśmy zobligowani żadną umową do płacenia z kolejne miesiące, jeśli nie będziemy z mieszkania korzystać. 540 zł różnicy. Tyle więcej kosztuje nas miesięcznie wynajem mieszkania. Czy warto aż tyle przepłacać? Każdy musi sobie odpowiedzieć na to pytanie sam.